wtorek, 11 marca 2014

Wiosna na start

Jesienią mam bardzo ambitne plany kulinarne na zimę. Oczami wyobraźni widzę te jabłka czerwone lukrowane, pierniki i chleby, spieniony eggnog w szklance z czerwoną tasiemką, pierogi, uszka i pielmieni, bliny ze śledziem i w ogóle ryby na jeszcze dziewiętnaście innych sposobów.

Ale w zimie wena gdzieś znika, nie chce mi się gotować i często sięgam po telefon do zaufanej pizzerii. Szybko nudzą mi się ciężkie zupy, gulasze i rosoły dobre na zimowe przeziębienia. Sobotni rolnik z furgonetką warzyw ma asortyment szary i smutny: podstarzałe marchewki, wyprane z koloru kapusty i nieśmiertelne ziemniaki. Od pierwszego dnia zimy ciągnie mnie do wiosny. W zimie też klienci dopinają budżety, więc pracy jest zwykle dużo więcej i wieczorem mam już tylko siłę zawinąć się w misiasty kocyk z tabletem na kolanach.

A dzisiaj na parapecie przy coraz bardziej słonecznej szybie wzeszła bazylia i melisa, kiełkuje oregano. Dni są coraz dłuższe i mimo że mrozu w tym roku nie było, w powietrzu czuje się odwilż. Nie ma już wymówek. 

Odpalamy wiosnę. Jutro kokosanki.




Katarzyna

1 komentarz: