wtorek, 27 maja 2014

Różobranie

W dzieciństwie zdecydowanie nie byłam stworzeniem kuchennym. Więcej uroku miały dla mnie zakamarki pól, parków i starego młyna, niż zakamarki kuchni. Pamiętam jednak pewne prace kuchenne, do których nie trzeba było mnie zaganiać. Do nich należało przebieranie płatków róż. Zawsze w wakacje był taki dzień, w którym wracaliśmy z działki z reklamówką obłędnie pachnących kwiatów róży. W wielkiej misce zimnej wody myłam pąki, oskubywałam je z płatków i odrywałam białe końcówki. Przeganiałam stada małych błyszczących czarnych żuczków i ukradkiem podjadałam pojedyncze płatki, bo przecież jedzenie kwiatów to sama magia i kwintesencja księżniczkowania (nawet jeśli księżniczkowanie ma obdarte kolana i poplamiony podkoszulek). Gotowe płatki dziadek ucierał z cukrem w makutrze, a babcia przekładała do wyparzonych słoików. Całe mieszkanie pachniało jak letnie popołudnie. 








































Teraz muszę się ograniczać do tego, co uda mi się tu czy tam podskubać. A marzy mi się powrót z targu z wielką reklamówką płatków i zapełnianie szafki słoikami konfitury, przecieru, różanego cukru i syropów.

Z wczorajszego plądrowania maminego ogródka, oprócz wczesnych truskawek i czereśni, przyniosłam właśnie cztery kwiaty róży. Między płatkami znalazł się nawet czarny błyszczący żuczek. Płatków wyszła niecała miseczka, nie było w zasadzie ani co ucierać, ani smażyć. Postanowiłam jednak odtworzyć pewien specjał zakupiony w zeszłym roku u Turka pod Młynem, który na początku ubiegłych wakacji dodawałam dosłownie do wszystkiego - kanapek, serków, jogurtu, wody mineralnej, herbaty - płatki róży w syropie cukrowym.

 Lista składników:

garść płatków róży (róża pomarszczona)
ćwierć szklanki wody
sok wyciśnięty z połowy cytryny
pół szklanki cukru































Wyganiam żuczka, płatki przebieram, myję w zimnej wodzie i odcinam białe końcówki. Ciasno układam płatki w wygotowanym słoiczku, w rondelku rozpuszczam w wodzie cukier, dodaję sok z cytryny, doprowadzam syrop do wrzenia i zalewam nim płatki. Zakręcony słoik pasteryzuję 20 minut i odstawiam wieczkiem do dołu. Pozwolę im się kilka tygodniu uleżeć, zanim wylądują w jogurcie.


Katarzyna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz